Japońskie warzywa w polskim ogrodzie

Nie jestem ani ogrodnikiem ani botanikiem. Jestem japonistą. Próbuję jednak na swojej działce tworzyć ozdobny ogród w stylu japońskim. Od kilku lat strzygę i formuję sosny pospolite, dbam o pierisy, azalie i miskanty. Wiem, że potrzeba lat, by rośliny przyjęły charakterystyczne "dalekowschodnie" formy. Cierpliwie czekam na efekt, z nadzieją, że uda mi się odtworzyć niepowtarzalną atmosferę perfekcyjnych japońskich ogrodów.

Wielokrotnie odwiedzałem Wyspy. Jestem też miłośnikiem tamtejszej kuchni. Charakterystyczne jest dla niej bogactwo nieznanych u nas owoców, warzyw i ziół. Dzięki nim potrawy nabierają specyficznego smaku, aromatu i koloru. I tak przez żołądek trafiłem do ogrodu! Tęsknota za doznaniami podniebienia skłoniła mnie do uprawy dalekowschodnich warzyw. Podczas pobytów w Japonii kupowałem lub dostawałem w prezencie nasiona roślin niedostępnych w Polsce.

Wyhodowane w swoim ogrodzie warzywa i zioła wykorzystuję do przygotowania ulubionych potraw. Nie wszystkie eksperymenty się powiodły, lecz uprawę kilku roślin mogę polecić miłośnikom japońskiej kuchni. Z roku na rok zwiększam liczbę uprawianych gatunków. W nowym sezonie chciałbym spróbować uprawy łopianu gobo (Arctium lappa), chrzanu wasabi (Wasabia japonica) i szczypioru rakkyo (Alium chinese).Wiem, że nawet najbardziej wyszukane rośliny i potrawy nie są w stanie zastąpić pobytu w Japonii, ale pomagają mi przetrwać okres do kolejnego wyjazdu.